W Olimpii Elbląg czas decyzji. Trener będzie zwolniony?
fot. Bartłomiej Ryś
Kampania wyborcza trwa więc tytułowe, polityczne hasło zaczyna być coraz bardziej aktualne. Jednak nie w stosunku do kandydatów na posłów czy senatorów. Tylko na trenerów. Szkoleniowiec miejscowej Olimpii po remisie 0-0 ze Zniczem Biała Piska wprawił w ruch karuzelę, naruszającą kluczową, wydawałoby się podstawę ewentualnych sukcesów Olimpii. Stabilizację
Olimpia przystępując do rywalizacji w III lidze, z jasnym celem wygrania tych rozgrywek a potem barażów, postanowiła niczego nie zmieniać. Trener Adam Boros został na tym stanowisku przy aprobacie ludzi związanych z klubem. W poprzednim sezonie jednak zabrakło tylko punktu do wygrania tamtych rozrywek. Wcześniej trener nie utrzymał Olimpii w drugiej lidze. W tym sezonie miała nastąpić weryfikacja trenerskim umiejętności naszego szkoleniowca.
W zasadzie skład został przepisany z poprzedniej kampanii, wzmocniony królem strzelców Pawłem Picelukiem. Olimpia zaczęła odjeżdżać rywalom, niektórym sprawiając niezłą lekcję. Jednak wystarczyło tylko zremisować kilka spotkań na własnym terenie by w klubie zrobiło się gorąco, a to miało wpływ na topniejącą przewagę Olimpii nad bezpośrednimi rywalami w lidze.
Trener Adam Boros po remisie 0-0 z Białą Piską, podał się do dyspozycji zarządu klubu. Bardzo zaskakujący ruch. Pozostaje jednak pytanie czy trener Boros odpowiada w pełni za sytuację Olimpii w III lidze. Fakt jest taki, że Olimpia nadal jest na pierwszym miejscu, ma imponujący bilans bramkowy i rywalizację z Sokołem Ostróda na własnym terenie. Czy to jest powód do tego by zrezygnować z posady? Wydawałoby się, że byłoby to co najmniej dziwne.
Trudny orzech do zgryzienia dla zarządu, który może postąpić w dwojaki sposób. Najprawdopodobniej trener zachowa posadę, bo w regionie kandydatów mało, a trener z tzw. nazwiskiem będzie chciał niezła kasę (mimo tego wielu trenerów przysyłało CV do klubu). Poza tym to mieszałoby się z polityką stabilizacji w Olimpii
Gdyby jednak zarząd zdecydowałby się zwolnić trenera to zgodziłby się z krytyką zespołu, który nie potrafi przy własnych kibicach wykorzystać swojej przewagi. Czy to wszystko przez zbyt dużą presję? Trener przyznaje się do błędnej koncepcji. Mimo, że niczego w tym sezonie nie przegrał. Może brakuje pomysłów? Trudno stwierdzić, że popełnił błędy w okresie przygotowawczym. Olimpia zagrała wówczas tylko kilka sparingów. Trener zna ten zespół więc nie oczekiwano rewolucji. Olimpia miała być skuteczniejsza i wykorzystywać doświadczenie.
W zwiazku z tym trener mógł nakreślić odpowiedni plan działania jednak nie będzie za zawodników strzelał do pustej bramki, wykorzystywał sytuacji sam na sam czy trafiał z rzutów karnych. Może tylko na to patrzeć i się dziwić tak jak w rywalizacji ze Zniczem Biała Piska. Gospodarze nie wykorzystali 8 sytuacji. Strzały na bramkę Radosława Stępnia, w tym jeden w słupek, Kamila Graczyka z rzutu karnego, który obronił bramkarz czy strzalł głową Kamila Wengera po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Można by tak wyliczać. Przede wszystkim zastanawiała ogromna nieporadność miejscowych. Rywal w zasadzie stał i wybijał piłki. Szwankowała skuteczność Olimpii.
W klubie zdecydują czy zachować spokój, czy zdecydować się na wstrząśnięcie szatnią.
Olimpia Elbląg – Znicz Biała Piska 0-0
Czerwona kartka: Lipowski 90’
Olimpia Elblag: Tułowiecki – Kubowicz, Bukacki, Stepień, Graczyk (88’ Kuczkowski), Wenger, Szuprytowski, Piceluk, Pietroń (89’ Piotrowski), Ressel (71’ Sokołowski), Maciążek
Znicz Biała Piska: Masłowski – Świderski (76’ Romachów), Tercjak, Lipowski, Falkowski, Denert, Melka (63’ Giza), Adamiec, Janik, Michałowski, Tuttas (90’ Lutrzykowski)