W tym roku już 17 elblążan zatruło się dopalaczami! To tyle samo co przez cały 2016 r.
fot. Pixabay
W województwie warmnińsko-mazurskim w tym roku najwięcej zgłoszeń zatrucia dopalaczami było: w Elblągu - 17 i Olsztynie - 16. Biorąc pod uwagę lata 2012 – 2017 „przodował” Olsztyn – 238 przypadków, na niechlubnym drugim miejscu plasował się Elbląg – 16. Niestety może to być wierzchołek góry lodowej, ponieważ nie wszystkie zatrucia są zgłaszane.
Elbląski sanepid walczy z handlarzami dopalaczami. Kontroluje sklepy i bada przechowywany tam towar, reklamowany jeszcze niedawno jako kolekcjonerski i pięknie pachnący. Teraz w sklepie przy Związku Jaszczurczego jako produkty modelarskie, m.in. Imitacja sztucznego śniegu do makiet modelarskich (biały proszek). Zwykle okazuje się, że zawierają substancje psychoaktywne.
Sklep ten zamknięto, ale właściciele się tym nie przejęli, szybko założyli inną firmę i znów sprzedają śmiercionośny towar, którego odbiorcami są przede wszystkim młodzi ludzie w wieku od 16 do 25 lat.
Za danych wojewódzkiego sanepidu wynika, że najwięcej zgłoszeń zatruć dopalaczami w tym roku było: w Elblągu - 17 i Olsztynie - 16. W ubiegłym roku w naszym mieście było tyle samo zgłoszeń, wygląda więc na to, że teraz będzie ich więcej. Na terenie Warmii i Mazur było od stycznia do dziś 56 zgłoszeń zatruć dopalaczami.
Od 2016 roku nie stwierdzono wypadków śmiertelnych. W 2015 roku po dopalaczach zmarli: dziewiętnastolatek i dwudziestopięciolatek. Z danych wynika, że najczęściej po te środki sięgają mężczyźni, aż 84 procent. Zwykle mają około 17 lat.
Należy pamiętać, że nasze dane nie odzwierciedlają całego problemu. Nie wszystkie zatrucia substancjami zastępczymi (dopalacze red.) są do nas zgłaszane
- wyjaśnia Bożena Najda, kierownik Oddziału Higieny Pracy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie.
Sanepid w naszym regionie podejmuje szereg działań:
w tym roku wycofano 1631 opakowań dopalaczy, przeprowadzono 7 kontroli, przekazano 9 próbek do badań. W przypadku stwierdzenia, że są to środki zastępcze PPIS (Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny) orzeka o zniszczeniu produktów na koszt strony postępowania.
Na razie nie mamy wyników, ponieważ badania są w toku. W ubiegłym roku było to 700 opakowań, a w 2015 r. aż 10 tys. Nakładaliśmy też kary pieniężne od 2013 roku na łączną kwotę ok. 2,5 miliona zł
- informuje Bożena Najda.