Walka o szczepienia trwa. Radni wysłuchali raportu Sanepidu
fot. medscape.com
Kwestię obowiązkowych szczepień reguluje ustawa z dnia 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych. Od kilku lat pojawiają się głosy, podające w wątpliwość zasadność tego obowiązku. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że odmowa wykonania dziecku szczepienia może nieść za sobą poważne konsekwencje. Mówiono o tym wczoraj w ratuszu. Czy kary są dotkliwe?
Przez pierwsze dwa lata życia dziecka rodzice mają obowiązek zaszczepić je przeciwko dziewięciu chorobom, m.in. błonicy, tężcowi, odrze, śwince, różyczce, krztuścowi, WZW typu B, polio i gruźlicy. Opiekunowie, którzy odmówią szczepienia dziecka, mogą zostać ukarani przez sanepid grzywną. A sprawa może nawet trafić do sądu. Mówił o tym Marek Jarosz, Powiatowy Inspektor Sanitarny na posiedzeniu Komisji Spraw Społecznych i Samorządowych
Liczebność osób zaszczepionych w naszym mieście wzrasta i od pewnego czasu utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Widać to też w skali województwa i kraju. Nie oznacza to, że nie mamy problemów. Mamy i są one coraz bardziej dostrzegalne. W zeszłym roku wszczętych było 13 postępowań, które finansowane były przez wojewodę, bo taka w tej chwili jest procedura.
Jaki był ich finał?
Tylko dwa z tych postępowań umorzono z uwagi na to, że rodzice zdecydowali się przełamać swój bezsensowny opór. W dalszym ciągu kontynuowanych jest 11 postępowań, ale trudno mi jest w tej chwili powiedzieć na jakim etapie się znajdują.
Mówił, że trudno jest przekonać rodziców to tego, że szczepionki są potrzebne i jeśli osłabnie tzw. odporność zbiorowa to wówczas nietrudno będzie zachorować. Eksperci przekonują,, że optymalny stosunek procentowy osób zaszczepionych w danej grupie to 80%. Dyrektor Sanepidu zwracał jednak uwagę, że nieszczepienie dzieci staje się coraz bardziej "popularne":
Zjawisko to w ostatnim czasie przybrało na dynamice. Z naszych szacunków wynika, że w chwili obecnej mamy około pięćdziesięciorga rodziców, którzy odmawiają zaszczepienia dzieci. Staramy się z tymi ludźmi kontaktować, uświadamiać im, że zastrzyki są konieczne i stosowne postępowania wszczynać tylko w ostateczności,
Jak się jednak okazuje:
Postawa tych ludzi jest absolutnie niereformowalna. nie dociera do nich jakakolwiek perswazja, a próby przekonania ich, że to wszystko dla dobra ich dzieci, kończą się fiaskiem.
Mimo wszystko ciągle jest to jednak bardzo wąski margines - podsumował.