Więc „za ile” te stanowiska pracy, drodzy Kandydaci?
fot. Konrad Kosacz
Flagowym punktem wszystkich kandydatów na Prezydenta Elbląga jest „setki nowych miejsc pracy”. Obiecuje to Wróblewski, obiecuje to Szwed, obiecuje to Wilk, obiecuje to Meger. Konkretów nadal nie widać. Czy kiedykolwiek je zobaczymy? Czy którykolwiek z kandydatów ma prawdziwy pomysł na inwestycje?
Dla każdego z kandydatów miejsce pracy to jedynie liczba w statystykach. Jerzy Wilk, aktualny włodarz Elbląga, często chwalił się, że dzięki przemyślanym decyzjom UM powstało kilkadziesiąt nowych miejsc pracy. W przesyłanych informacjach prasowych padała zawsze jedna liczba: ilość nowych etatów. Nigdy nie pojawiała się tam druga, nie mniej ważna, liczba. Chodzi oczywiście o tak ważne pieniążki.
Oczywiście nie tylko Jerzy Wilk jest tu „winny”. Każdy kandydat obiecuje miejsca pracy, nikt nie podaje konkretów, nikt nie podaje pomysłów na rozwój chociażby Modrzewiny, nikt nie podaje prawdopodobnych wypłat, jakie będą wypłacane na tych „nowych” stanowiskach. Niezmiernie cieszy mnie, że firma zatrudni 150 osób za minimalną krajową na umowę-zlecenie (umowę o dzieło), lecz czy ktokolwiek z włodarzy zastanowił się co kupi się za niewiele ponad 1600 zł brutto?
A o to chyba właśnie chodzi, prawda? Nie o przeżycie do 10-tego każdego miesiąca, a o normalny byt, o przyszłość. Powiedzmy to sobie wprost – na tych „setkach nowych miejsc pracy” żaden elblążanin nie zarobi na swoje własne cztery kąty. Szybka kalkulacja: mieszkanie warte 200.000 złotych podzielić na 1600 zł wypłaty brutto (ogromne uproszczenia, ale musicie mi to wybaczyć) równa się (w zaokrągleniu) 120 rat. Oznacza to, że przez 10 lat całą naszą pensję brutto musimy przeznaczyć na zakup samego mieszkania. To totalna abstrakcja!
Prawda jest inna – pensja na „setkach nowych miejsc pracy” ledwo wystarcza na przeżycie. Studia? Wynajem pokoju/mieszkania? Problemy zdrowotne? Zakup lekarstw? Uwaga, teraz zaszaleję: samochód? Dzieci? Przykro mi – na żadne z tych rzeczy Cię po prostu nie stać.
Więc pytam wprost każdego kandydata z kolei: który z Was ma pomysł na dziesięć miejsc pracy na umowę o pracę z pensją pozwalającą nie związać koniec z końcem, a założyć rodzinę? Nie pomyliłem się – dziesięć miejsc. Jeżeli nie uporacie się z najważniejszym problemem tego miasta, to wkrótce stracicie "stołek" Prezydenta a zyskacie... Burmistrza.