Więcej parkingów, ulic i skrzyżowań kosztem terenów zielonych w Elblągu. Czy to dobry kierunek rozwoju?
fot. Bartłomiej Ryś
Jerzy Wilk na ostatnim spotkaniu z mieszkańcami powiedział, że pragnie odciąć się od polityki swoich poprzedników związanych z rozbudową ścieżek rowerowych i promocji innych metod przemieszczania się. Warto się zastanowić, czy ciągła rozbudowa ulic jest dobrym kierunkiem rozwoju w mieście.
Grzegorz Nowaczyk przez swoją kadencję starał się ukierunkować transport w Elblągu na coś innego, niż samochód. Powstało mnóstwo ścieżek rowerowych, propagowało się pozostawienie samochodu w domu i skorzystaniu z np. komunikacji miejskiej. Powstał kontrapas, jednak w perspektywie czasu nie sprawdził się. Prezydent uważał, że winna jest lokalizacja, co wydaje się racjonalnym wytłumaczeniem.
Przejdźmy do meritum sprawy: ciągła rozbudowa ulic, powiększanie parkingów niekoniecznie spotyka się z aprobatą wszystkich mieszkańców. Przy okazji zgłaszania problemów małego parkingu obok IV LO dało się słyszeć głosy „zabetonujmy całe miasto w takim razie”. Polityka naszego miasta łaskawym okiem patrzy przede wszystkim na kierowców. To dla nich budowane i powiększane są główne trajektorie, to właśnie po ich uwagach powstają nowe skrzyżowania, ronda i sygnalizacje świetlne. To jednak nie pomaga. Poszerzenie ulic jest, jak mówią eksperci, rozwiązaniem tymczasowym. W niedługim okresie ponownie będą tworzyć się korki.
W większości miast europejskich polityka transportu miejskiego skupia się na promocji innych środków transportu niż samochód. Elbląg, niestety, jest bardzo daleko w tyle w porównaniu do tych metropolii. Jak grzyby po deszczu powstają nowe salony samochodowe, sklepy motoryzacyjne, parkingi i drogi. Zapomina się o terenach zielonych lub masowo przekształca się je w betonowe łąki.
Czy taki kierunek działań jest odpowiedni? Czy nie powinniśmy, zgodnie z najnowszymi regulacjami, dążyć do ograniczenia ruchu aut? Zapraszamy do wypowiedzi.