› bieżące
09:58 / 10.02.2013

Wyzwolenie czy zdobycie Elbląga? Felieton Lecha Słodownika

Wyzwolenie czy zdobycie Elbląga? Felieton Lecha Słodownika

Dla wielu historyków nie ulega żadnej wątpliwości, że 10 lutego 1945 r. Armia Czerwona zdobyła po ciężkich – dwutygodniowych walkach Elbląg. Miasto zostało zdobyte w podobny sposób jak Kołobrzeg, Wrocław czy Berlin i pewnością nie można tu mówić o jakimkolwiek wyzwoleniu, jak na przykład w odniesieniu do polskiego Lublina, Sandomierza, Krakowa, czy Włocławka.

Długotrwała i zażarta obrona Elbląga doprowadziła do setek ofiar i wielkich zniszczeń substancji miejskiej, ale jednocześnie umożliwiła tysiącom uciekinierów z Prus Wschodnich przedostanie się przez zamarznięty Zalew Wiślany w kierunku Mierzei Wiślanej i Gdańska.

Poniżej dwa cytaty naocznego świadka wydarzeń z tamtych dni.

Czwartek, 8 lutego 1945 r.

Położenie nie zmienia się. Walczy się o każdy dom. Wszyscy żołnierze obrony przeciwlotniczej zostali włączeni do walk ulicznych. Najlepiej wykazali się pomocnicy lotniskowi, a mały Schmidt unieszkodliwił 3 rosyjskie czołgi. Młodzież szturmowała domy zajęte przez Rosjan bardzo często tylko z pancerfaustem w ręku (…) „Rusek” zamykał nas coraz ciaśniej w przestrzeni Starego Miasta. Systematycznym ogniem z dział kładł wszystko pokotem. Przesuwał się coraz bardziej w kierunku centrum, do Prezydium Policji i Ratusza. Ulica Giermków została całkowicie przeorana granatami, a wszędzie leżały niewybuchy (...).

Piątek, 9 lutego 1945 r.

Od wczesnych godzin rannych rozpoczął się szturm (…) W walkach o domy stoimy „jeden za drugiego”. „Rusek” przesunął się do ul. Szpitalnej. W gęstym dymie i ogniu zabijamy niekiedy naszych kolegów. O 10,oo przyszedł rozkaz wycofania się w kierunku ul. Królewieckiej. Komendantura została przeniesiona do Gimnazjum (obecnie II LO). (…) Dziewczyna płynie z nową liną w poprzek lodowatej rzeki Elbląg. W ciemności przeprawia się reszta (…).

Trudno jest ustalić, od kiedy dzień 10 lutego zaczęto obchodzić w Elblągu jako dzień „wyzwolenia miasta”. W każdym bądź razie ta rocznica miała szczególną rangę i oprawę zwłaszcza w PRL-owskich dziejach Elbląga. Ówczesne władze mając istotne problemy z percepcją wielkiej, ale niemieckiej przeszłości miasta, uciekały się do relatywizmu historycznego, czyli zakłamywania faktów. Tak więc dla nich nie ważny był fakt, że 10 lutego 1945 r. otwierał smutny i tragiczny epizod sowiecki w powojennych dziejach Elbląga a rzeczywiste przekazanie ograbionego i zniszczonego miasta przez Sowietów władzom polskim nastąpiło kilka miesięcy później. To było działanie typowe w mentalności peerelowskiej – dla dobra wielkiej i niewzruszonej przyjaźni z ZSRR powojenną historię Polski zbudowano m.in. na kłamstwie katyńskim. Dla dobra przyjaźni polsko-radzieckiej w naszym lokalnym wymiarze zaczęto obchodzić 10 lutego, jako dzień „wyzwolenia” miasta. I nie był ważny tutaj fakt, że rdzenni mieszkańcy niemieckiego Elbląga wraz z Wehrmachtem bronili się zażarcie dwa tygodnie przed tym „wyzwoleniem”. I nie ważne było to, że nie czekając na „wyzwolicieli” - z Elbląga uciekli nawet polscy robotnicy przymusowi, a w mieście pozostało jeszcze ok. 35 tysięcy Niemców. Nie miała dla nich znaczenia okoliczność, że w Moskwie oddano salut nie za Elbląg, lecz „za zdobycie germańskiego goroda Elbing, drugiego ośrodka przemysłowego w prowincji wschodniopruskiej”, że jedna zasłużonych jednostek sowieckich z tej okazji została nazwana „elbingskaja” i że na tablicy poświęconej poległym żołnierzom sowieckim przy ulicy Agrykola stoi jak byk w języku rosyjskim „Elbing”.

Teoria o „wyzwoleniu” Elbląga została wzmocniona po roku 1975, gdy miasto uzyskało statut wojewódzki i na dzisiejszym Placu Konstytucji poświęcono tzw. Pomnik Odrodzenia. Teoria ta zyskała wówczas naukową podbudowę, zgodną z ówczesną dialektyką historyczną za sprawą K. Sobczaka i M. Tarczyńskiego - historyków z Wojskowego Instytutu Historycznego, którzy opublikowali stosowne artykuły na ten temat w Roczniku Elbląskim (tom II za r. 1963 i tom VII za r. 1976). Obligatoryjnie przyjęto więc, że Elbląg „wyzwolono”, a odrzucono zgoła prozaiczny fakt, że Armia Czerwona zdobyła to miasto w trakcie swoich operacji militarnych prowadzonych w ramach marszu na Berlin. Zakłamywanie historii w tamtych czasach przebierało niekiedy kuriozalny charakter. I żeby nie być tu gołosłownym można podeprzeć się zgoła groteskowym przykładem z historii obchodów „wyzwolenia” Elbląga. Otóż w okresie Stanu Wojennego, w dniu 10 lutego 1982 r. podczas uroczystej akademii w elbląskim teatrze szef miejscowego garnizonu tak mocno zagalopował się w temacie „wyzwalania” Elbląga, że w swoim przemówieniu podkreślił, iż „dzięki bohaterskiej Armii Czerwonej piastowski Elbląg wrócił do Polski!”

Jak więc traktować dzisiaj dzień 10 lutego? Jest to z pewnością dzień chwały Armii Czerwonej i jednocześnie dzień, który umożliwił w okresie późniejszym przekazanie zniszczonego i ograbionego Elbląga administracji polskiej.

Lech Słodownik

Materiał ukazał się na łamach Elbląskiego Wortalu Historycznego

17
4
oceń tekst 21 głosów 81%