› region
09:35 / 05.02.2016

Z wiślanej delty. Tczew, Żuławy, Gdańsk, Malbork

Z wiślanej delty. Tczew, Żuławy, Gdańsk, Malbork

Wydawnictwo Oskar i Żuławski Park Historyczny zapraszają na promocję książki Ludwiga Passarge'a _Z WIŚLANEJ DELTY. TCZEW, GDAŃSK, ŻUŁAWY, MALBORK_, która opowiada o XIX-wiecznym świecie Żuław i delty Wisły. Poprowadzą je Marek Opitz i Jacek Borkowicz, spotkanie odbędzie się 5 LUTEGO O 17.30 W ŻUŁAWSKIM PARKU HISTORYCZNYM W NOWYM DWORZE GDAŃSKIM.

„Tam, gdzie kończy się rzeka, a zaczyna morze" - tak często określana jest delta Wisły. Miejsce niezwykłe, gdzie przez stulecia zgodnie żyli przedstawiciele różnych narodowości i grup etnicznych: Polacy, Niemcy, Żydzi, Kaszubi i Holendrzy. Wprawdzie ten wielokulturowy tygiel należy już do przeszłości, ale pozostaje nam
dostępny dzięki źródłom: zdjęciom, dokumentom, wspomnieniom. Jedną z najciekawszych, a dotychczas szerzej nieznaną, relacji opisujących ten region stworzył niemal 150 lat temu wschodniopruski Niemiec - LUDWIG PASSARGE. Jego liczne podróże po „małejojczyźnie" zaowocowały bowiem książką, której pierwsze polskie wydanie ukazuje się właśnie nakładem Wydawnictwa Oskar. _Z WIŚLANEJ DELTY. TCZEW, GDAŃSK, ŻUŁAWY, MALBORK. SZKICE Z PODRÓŻY 1856 _to publikacja, która przenosi czytelnika do II połowy XIX wieku. Świata, w którym sąsiadują ze sobą nowoczesne gdańskie kamienice i prototyp dorożki - taradajki, a w tle widzimy bogactwo regionalne Żuław, z wysuwającą się na plan pierwszy wyjątkową siecią kanałów. Wszystko zaś okraszone filozoficznymi dygresjami, z których wiele zachowało aktualność do dziś. Jak stwierdza znany gedanista, Andrzej Januszajtis, „lektura tej książki jest jak przyjemny spacer z mądrym przewodnikiem, odsłaniającym naszym oczom pełnię piękna naszych stron". Fragment tekstu - _Tak jak charakter krajobrazu określa w Prusach Wschodnich jodła (teraz wyniszczona bardzo przez gąsienice), w Danii
buk, a na wybrzeżu genueńskiej Riviera di Levante oliwka, na Żuławach rolę tę pełni wierzba. Giętka jak jej gałązki, żylasta jak jej łyko, wypuszcza swe zielonkawe, szare listki wszędzie tam, gdzie choć odrobina wilgoci w ziemi pozwala na zapuszczenie korzeni i czerpania koniecznych do życia soków. Zadomowiona we wszystkich częściach tych ziem, wita nas, jak stara znajoma, wszędzie tam, gdzie postawimy naszą stopę. W dzieciństwie jedliśmy jej bazie - „palmy" - pojawiające się na gałązkach w pierwszych promieniach wiosennego
słońca, jako lekarstwo na przeziębienie (takie działanie przypisywał im lud): wkładaliśmy gałązki do garnka z wodą, stawiając go na ciepłym piecu, by w Niedzielę Palmową ujrzeć je w pełni rozkwitu, z rozwijającymi się już małymi listkami, a potem, pierwszego dnia Wielkanocy, poczuć naprawdę smak tych świąt, smagając nimi przyjaciół.

 

2
0
oceń tekst 2 głosów 100%