Żądania górników trafią do rządu. Blokada trwa
fot. Bartłomiej Ryś
Zakończyło się właśnie spotkanie wojewody Mariana Podziewskiego z blokującymi tory w Braniewie górnikami. Wojewoda zadeklarował, że żądania górników prześle teraz do Warszawy, aby mógł zająć się nimi rząd. Protestujący odpowiadają, że poczekają na informacje na torach.
Górnicy, mimo spotkania z wojewodą Marianem Podziewskim i przekazania mu swoich roszczeń, nie zamierzają zakończyć blokady torów w Braniewie. Według niepotwierdzonych informacji ich akcja mogła sprawić, że do Polski nie wjechały dwa pociągi z węglem z Kaliningradu.
Jak informuje nasz reporter, który jest na miejscu, wojewoda Marian Podziewski odbył rozmowy z przedstawicielami związku. Jak przyznał Podziewski, propozycje strajkujących są jasne i precyzyjne. Jednak jak zaznaczył, nie może samodzielnie podjąć żadnych decyzji. Dlatego postulaty górników zostaną przesłane do Warszawy, aby mógł się nimi zająć rząd. Związkowcy zapowiedzieli, że na rządową odpowiedź poczekają w Braniewie, na torach.
- Od miesięcy rząd obiecywał, że ureguluje kwestię importu rosyjskiego węgla i koncesji na handel surowcem. I jak zwykle nic nie zrobił. Było tylko kwestią czasu, że ludzie wezmą sprawy w swoje ręce i właśnie jesteśmy tego świadkami - powiedział szef śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz.
Jak podają związkowcy, w 2013 roku import węgla do Polski osiągnął poziom blisko 11 mln ton, z czego większość pochodziła z Rosji. Według danych Eurostatu cytowanych przez media, od stycznia do kwietnia 2014 roku do naszego kraju trafiło 2,5 mln ton importowanego węgla, głównie z Federacji Rosyjskiej, czyli o jedną trzecią więcej niż w analogicznymi okresie roku 2013. Związkowcy podkreślają, że to są dane oficjalne i rzeczywisty poziom importu węgla z Rosji może być znacznie wyższy. Tymczasem na zwałach Kompanii Węglowej zalega ok. 5 mln ton niesprzedanego surowca.
Zdaniem górniczej Solidarności węgiel sprowadzany do naszego kraju z Rosji jest w Polsce sprzedawany po dumpingowych cenach. Choć zanim trafi na terytorium naszego kraju, musi przejechać w kolejowych wagonach kilka tysięcy kilometrów, koszt jego transportu w ogóle nie jest wliczany w końcową cenę surowca.
- Do Polski trafia nieposortowany urobek. Muły i miały wymieszane z grubym węglem. Deklarowana na granicy wartość tego węgla jest niska, a więc i opłaty tranzytowe są niewielkie. Następie handlujący tym rosyjskim węglem w Polsce sortują go na placach. Lepsze gatunki sprzedają z ogromnym zyskiem, a te gorsze trafiają do lokalnych ciepłowni po śmiesznie niskich cenach - powiedział szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik.
Jego zdaniem obecnie ok. 80 proc. przetargów na dostawy węgla do jednostek budżetowych wygrywają dostawcy węgla importowanego, bo mają dumpingowe ceny. - Kilka miliardów złotych rocznie idzie do Rosjan, a polskie górnictwo pogrąża się zapaści. To jest chore - podkreśla Grzesik.
Aktualne informacje z protestu w Braniewie można śledzić na naszym koncie na Twitterze: