Zakażony salmonellą drób nie trafił do elbląskich sklepów
Nie ma żadnych szans, aby zakażone salmonellą mięso drobiowe bądź jajka trafiły do elbląskich sklepów. Taką informację podaje Powiatowy Lekarz Weterynarii w Elblągu. Zakażone kurczaki ze Słowacji zostały ubite i utylizowane jeszcze na terenie zakładu mięsnego.
Powiatowy Lekarz Weterynarii uspokaja zaniepokojonych mieszkańców Elbląga. Nie ma żadnych szans, aby zarażone salmonellą mięso bądź jajka trafiły do naszych sklepów. Podczas rutynowej kontroli drobiu stwierdzono salmonellę i ta grupa drobiu została ubita w całości przed przetworzeniem na produkty spożywcze.
Jak mówi Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Elblągu, cała partia drobiu ze Słowacji została przejęta przez służby weterynaryjne.
- Dla nas to jednak alarmujący sygnał, ponieważ od lat staramy się wyeliminować salmonellę z produktów spożywczych. Najczęściej do zarażenia ludzi dochodziło przez spożycie jajek - mówi Marek Jarosz. - Na szczęście ta partia drobiu ze Słowacji nie trafiła jako żywność do naszych sklepów.
Słowackie kurczaki zarażone salmonellą trafiły do Polski - dowiedział się wczoraj reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Wykryto je w zakładach przetwórczych na Warmii i Mazurach. Słowacki dostawca wysłał do Polski 12 ton podejrzanego mięsa.
Mięso, które trafiło do Polski, było zarażone najgroźniejszą dla człowieka odmianą salmonelli typu enteritidis. Może ona wywoływać u ludzi zapalenie jelita cienkiego i grubego.
- Mięso jest zabezpieczone i surowe, nie pojawi się na rynku - zapewnił warmińsko-mazurski lekarz weterynarii Ludwik Bartoszewicz.
Bartoszewicz powiedział, że 12 ton kur rzeźnych zostało sprowadzonych ok. 8 kwietnia na Warmię i Mazury przez jeden z zakładów produkcyjnych zajmujących się ubojem i przetwórstwem mięsnym.
W zakładzie drób został ubity, a następnie zbadany przez służby weterynaryjne. Bartoszewicz nie podał, o jaki zakład produkcyjny chodzi
- Badania bakteriologiczne mięsa po uboju wykazały obecność w mięsie chorobotwórczych dla ludzi bakterii salmonelli - relacjonował Bartoszewicz. Zapewnił, że mięso jest zabezpieczone na terenie zakładu oraz składowane w chłodniach i nie trafi bez odpowiedniego przetworzenia do konsumentów.
Bartoszewicz wyjaśnił, że właściciel zakładu może albo zutylizować mięso zarażone salmonellą, a jeśli zdecyduje się na wprowadzenie go do sprzedaży, musi je poddać obróbce termicznej w temperaturze co najmniej ok. 70 stopni C. - W takiej temperaturze bakterie zostaną zniszczone - dodał.
Służby weterynaryjne znalazły podejrzane produkty w jednej z warmińskich rzeźni, podczas rutynowej kontroli. Podjęto już decyzję o zniszczeniu całej partii towaru.
źródło: www.rmf24.pl