› bieżące
11:30 / 14.05.2015

Żałował, że zabił żonę. Sędzia skazał go na 10 lat więzienia

Żałował, że zabił żonę. Sędzia skazał go na 10 lat więzienia

fot. Paweł Makowski

15 kwietnia przed elbląskim wymiarem sprawiedliwości stanął Piotr C., oskarżony o zabójstwo żony. W toku rozprawy przyznał się do popełnionego czynu, ale wyjaśnił, że wydarzenie z września ubiegłego roku było wynikiem kłótni i podkreślał, że nie chciał pozbawiać żony życia.  Dziś przesłuchano ostatniego ze świadków w tej sprawie. Prokurator wnioskuje o 12 lat pozbawienia wolności dla oskarżonego. Jaką decyzję podejmie sąd?       

15 kwietnia w Sądzie Okręgowym odbył się proces o zabójstwo. Na ławie oskarżonych zasiadł Piotr C., który 23 września ubiegłego roku dwukrotnie ugodził nożem swoją małżonkę. Nazajutrz po zdarzeniu składał wyjaśnienia, które sędzia Władysław Kizyk przytoczył w toku postępowania.

Wynika z nich, że 23 września 2014 roku ok. godziny 16:15 oskarżony wrócił z synem z pracy. Przedtem był w sklepie i kupił piwo. Kiedy mężczyźni weszli do mieszkania, żona oskarżonego była już w domu i przygotowywała obiad. Zjedli go we trójkę, po czym syn pojechał do siebie. Żona zabrała się za liczenie utargu.

Zaczęła się jednak denerwować więc przerwała to, co robiła. Kiedy później Piotr C. poszedł do kuchni, by zrobić sobie coś do jedzenia, kobieta wyczuła od niego alkohol i powiedziała, żeby przestał go nadużywać, bo przecież miał zapalenie trzustki. Oskarżony w tym czasie robił sobie kanapki i trzymał nóż:

Był to nóż z kompletu kuchennego. Miał czarną, plastikową rączkę, a jego ostrze było długie na ok. 20 centymetrów – czytał sędzia.

Rozmowa małżonków zeszła na temat ciąży córki, która spotykała się ze, zdaniem oskarżonego, niewłaściwym mężczyzną. Jak tłumaczył Piotr C., partner jego córki siedział już w więzieniu, miał do czynienia z handlem narkotykami. Mężczyzna relacjonował, że powiedział wówczas, iż najlepiej by było, gdyby dziecko córki w ogóle się nie urodziło. Jego żona, jak wynika z przytaczanych wyjaśnień, po chwili podeszła i uderzyła go w twarz dwa razy otwartą dłonią. On zaś tłumaczył jej, by się odsunęła.

Mówiłem jej, żeby odeszła i się uspokoiła. Powiedziałem jej „weź się zamknij bo zaraz dźgnę cię tym nożem”. Chciałem ją tylko nastraszyć. Nie wiem jak to się stało, ale dźgnąłem ją tym nożem. Wydawało mi się że zrobiłem to raz.

- przytoczył słowa oskarżonego sędzia Władysław Kizyk.

Z dalszych wyjaśnień wynika, że po ugodzeniu nożem żona upadła na podłogę. Oskarżony widząc to, szybko pobiegł do łazienki i zwilżył ręcznik, który następnie przyłożył do rany. Potem wybiegł na korytarz i zaczął wołać o pomoc. Przybiegł sąsiad, który starał się udzielić pomocy. Po kilku minutach przyjechała karetka i policjanci. Po dwóch godzinach od transportu kobiety do szpitala okazało się, że zmarła.

W toku rozprawy oskarżony wielokrotnie przyznawał, że żałuje tego, co zrobił. Przekonywał, że bardzo kochał żonę i jeśli się z nią kłócił to nigdy nie trwało to długo. Żadne z nich nie myślało o rozwodzie.

Sędzia zarządził wyłączenie jawności postępowania na czas przesłuchania biegłych psychiatrów, następnie przesłuchiwane były dzieci oskarżonego w charakterze świadków. Jaki będzie wynik dzisiejszej rozprawy? Przekonamy się wkrótce.

----AKTUALIZACJA (16.04)----

Wyrok w sprawie oskarżonego Piotra C. nie zapadł w dniu wczorajszym. Po przesłuchaniach świadków i biegłych sędzia Władysław Kizyk zadecydował o konieczności przeprowadzenia kolejnych rozpraw, które odbędą się 7 i 14 maja. Za popełniony czyn oskarżonemu grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.

----AKTUALIZACJA (07.05)----

Dziś przesłuchano kolejnych świadków, którzy przyznawali, że nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Sąsiadka państwa C. mówiła, że oskarżony chciał dla dzieci jak najlepiej, a jego kłótnie z małżonką nie były niczym niezwykłym, bowiem w każdym małżeństwie zdarzają się dni lepsze i gorsze, a co za tym idzie - spory występowały z różną częstotliwością i intensywnością w przebiegu. Kiedy już się jednak pojawiały, Piotr C. był najczęściej pod wpływem alkoholu W zeznaniach sąsiadki powrócił motyw ciąży córki państwa C., która była częstym powodem awantur między współmałżonkami.

W toku dzisiejszej rozprawy wyrok nie zapadł, w związku z czym zarządzono kolejną, która odbędzie się dokładnie za tydzień. Co wówczas postanowi sąd?

---Aktualizacja (14.05)---

Dziś podczas trzeciej i zarazem ostatniej już rozprawy przesłuchany został policjant, który tamtego wrześniowego dnia wezwany został do mieszkania przy ul. Poprzecznej, gdzie doszło do zdarzenia z udziałem Piotra C. Funkcjonariusz zeznał, że wcześniej interweniował już w tym bloku na ul. Poprzecznej, ale w mieszkaniu państwa C. po raz pierwszy:

Po przybyciu na miejsce zastaliśmy w mieszkaniu kobietę, leżącą w kuchni. W mieszkaniu było opróćz niej dwóch mężczyzn. Byli to oskarżony i jego sąsiad. Próby nawiązania kontaktu z kobietą nie przyniosły efektu. Sprawiała ona wrażenie osoby pozbawionej świadomości. Nie odpowiadała na zadawane pytania. Mniej więcej po pięciu minutach od naszego przybycia przyjechała karetka i zabrała kobietę. My zgodnie z procedurą o tym, co zastaliśmy poinformowaliśmy oficera dyżurnego. Po około godzinie skontaktował się z nami i powiedział, że kobieta zmarła w szpitalu.

Gdy policjanci przekazali tę informację Piotrowi C., on według relacji funkcjonariuszy:

Padł na podłogę i zaczął bić pięściami w podłogę, powtarzając : "Moje życie się skończyło".

Początkowo tłumaczył, że przebywał w innym pokoju i oglądał jakiś program. Gdy usłyszał z kuchni hałas, przybiegł zobaczyć co się stało. Zeznał wówczas, że kobieta potknęła się lub poślizgnęła i skaleczyła się nożem. W toku postępowania przyznał jednak, że to on był sprawcą zdarzenia.

Prokurator wnioskował o 12 lat pozbawienia wolności dla oskarżonego. Jak wyjaśnił:

Stan faktyczny i zebrany materiał dowodowy jednoznacznie wskazują, jaki był przebieg zdarzeń. Oceniając wszystkie okoliczności sprawy można przyjąć stanowisko, że Piotr C. działał z bezpośrednim zamiarem zabójstwa. Świadczą o tym: sposób działania sprawcy (dwukrotne ugodzenie żony nożem) i minione zdarzenia (kłótnie).

Nie można jednak nie uwzględnić okoliczności łagodzących, tj. postawa oskarżonego po zdarzeniu, żal za to, co zrobił. Tracą one jednak na znaczeniu wobec wagi przestępstwa, jakiego się dopuścił. W związku z tym:

Wnoszę o wymierzenie kary 12 lat pozbawienia wolności, jednocześnie proszę o uwzględnienie okresu tymczasowego aresztowania na poczet kary. Wnoszę również o obciążenie Piotra C kosztami sądowymi.

- mówił prokurator. Obrońca natomiast nie zgadzał się z wnioskiem oskarżyciela. Jego zdaniem Piotr C. nie mógł działać z zamiarem zabójstwa żony. Wskazywał na obecność alkoholu w domu, ale zwracał również uwagę na konieczność bliższego przyjrzenia się całej sprawie. Jak każde małżeństwo, także państwo C. kłócili się, jednak:

To kwestia partnera córki wzbudzała wówczas najwięcej emocji. Ojciec kochał ją i obawiał się, że jej partner nie zapewni jej przyszłości, nie będzie jej wspierał.

- mówiła adwokat Janina Niedzielska i dodała:

Mój klient kochał swoją żonę, o czym mogą również powiedzieć świadkowie. (...) Wniosek 12 lat pozbawienia wolności jest nieadekwatny do specyfiki i okoliczności zdarzenia. (...) I tak oskarżony będzie musiał żyć do końca życia ze świadomością, że pozbawił życia matkę ich dzieci.

Zanim zarządzono przerwę, sędzia Władysław Kizyk spytał, czy oskarżony ma coś do dodania, czy chciałby coś powiedzieć przed ogłoszeniem wyroku. Piotr C skorzystał z tej możliwości, by powiedzieć:

Nie miałem zamiaru zabijać żony Wszystko, co wspólnie robiliśmy, robiliśmy dla dobra dzieci, żeby miały lepiej w życiu. - Łamiącym się głosem dodał: Proszę o jak najniższy wymiar kary.

Sędzia postanowił o wymierzeniu Piotrowi C. kary pozbawienia wolności w  wysokości 10 lat. Wyrok nie jest jednak prawomocny.

8
0
oceń tekst 8 głosów 100%