› bieżące
14:27 / 26.10.2011
Zawód z pasją...
Każdy posiadacz dwóch kółek, marzy o tym by jego motor był niepowtarzalny i skupiał uwagę innych uczestników ruchu drogowego. 140km/h po mieście wzbudza raczej litość przechodniów i innych użytkowników motorów, niż zachwyt i szacunek. Drogi motor, bardzo stary albo bardzo nowy (najlepiej z wersji limitowanej) przykuwa wzrok, utożsamia nam nasze własne możliwości finansowe... i zachwyt zwykle zamienia się w lekki smutek.
Inaczej ma się sprawa, gdy nasz motor, przykuwa uwagę nie fabrycznym designem ale lakierem spod ręki Piotra Parczewskiego, który przy użyciu aerografu zamienia sztampowy design naszych dwóch kółek (no czasem też trzech) w prawdziwe dzieło sztuki.
Zapraszamy do odwiedzenia galerii zdjęć z „metamorfoz” wykonanych na przestrzeni ostatnich lat.
Piotr Parczewski pisze o sobie tak:
...Urodziłem się w 1976 roku w Łomży, z której wraz z rodzicami wyjechałem 3 lata później. Zamieszkaliśmy w Elblągu i to właśnie tu zaczęła się moja przygoda z aerografem. Zanim jednak zacząłem malować wydarzyło się w moim życiu kilka mniej lub bardziej istotnych rzeczy. W 1995 roku ukończyłem szkołę średnią po czym rozpocząłem studia na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu na wydziale prawa. Po trzech latach studiowania okazało się, że bycie prawnikiem niekoniecznie jest moim marzeniem. Zacząłem więc zastanawiać się w przerwach między wkuwaniem prawniczego bełkotu, czym mógłbym się zajmować by moje życie nie stało się szare i nudne.
Odwieczne zamiłowanie do sztuki i męskie uwielbienie motocykli zaowocowało dość oryginalnym jak na tamte czasy zajęciem. Postanowiłem tworzyć obrazy przy użyciu aerografu /z ang. airbursh/. Płótno miała mi jednak zastąpić blacha wytłoczona w owalne kształty motocyklowych błotników i baków.
Po każdym zaliczonym egzaminie w trakcie studiowania, miałem chwile czasu na to by próbować swoich sił w nowym fachu. Na pierwszy rzut poszedł zakupiony na złomowcu bak od starej Jawy. Namalowałem na nim grafikę, podpatrzoną w amerykańskim miesięczniku poświęconym sztuce malowania aerografem Airbrush Action Magazin. W tymże magazynie ukazany był cały proces powstawania takiej grafiki. Postanowiłem wziąć przykład z amerykańskich fachowców i również fotografowałem krok po kroku cały etap malowania.
Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. W 1998 roku w Polsce nie istniał jeszcze rynek na tego typu usługi. W związku z tym gdy zadzwoniłem do wydawcy miesięcznika Giełda Motocykli i zaproponowałem mu jako ciekawostkę artykuł o artystycznym malowaniu motocykli chętnie przystał na propozycję by opublikować to na łamach Giełdy. Po tej pierwszej publikacji telefon nie przestawał dzwonić. Wiele osób było zainteresowanych ozdobieniem swoich motocykli. Za każdym razem tworząc nową grafikę robiłem zdjęcia, na podstawie których do tej pory powstało kilkadziesiąt artykułów między innymi w takich magazynach jak Świat Motocykli, Motocykl, Custom, Auto Tuning itp.
W 2000 roku ukończyłem planowo studia zdobywając tytuł magistra prawa. Rozpocząłem prace w różnego rodzaju instytucjach państwowych zgodnie ze swoim wykształceniem. Jednak żadna forma pracy za biurkiem mi nie odpowiadała. Wracając do domu siadałem zaraz w pracowni i tworzyłem grafiki przy użyciu aerografu. Do tej pory było to jedynie hobby, które dawało mi wiele radości.
W 2004 roku postanowiłem zaryzykować i rzucić etat otwierając własną działalność. Zająłem się dystrybucją lakierów i produktów lakierniczych. Ta forma działalności dała mi wielkie zaplecze do rozwijania się w dziedzinie aerografii /z ang. airbrushing/. Stały kontakt z technikami firmy Spies Hecker, której jestem dystrybutorem, dostęp do materiałów 3M i sprzętu japońskiej firmy Iwata oraz wielu innych, w znaczący sposób ułatwia mi pracę przy motocyklach. Dopiero teraz w pełni realizuję swoje zawodowe marzenia łącząc pasję z pracą i śmiało mogę powiedzieć, że nie zamieniłbym tego na nic innego....
Typowa historia nieprzeciętnie utalentowanego człowieka – nic dodać nic ująć.
Więcej zdjęć motorów, kasków, itp. na stronie http://www.aerograf.com.pl/.