Żebractwo na ulicy. Dawać czy nie dawać?
fot. elblag.net
Wiele osób lituje się i wrzuca "kilka drobnych" jednak należy uważać, by nie dać się oszukać. Żebracy mają pewne patenty na naciąganie elblążan. A takie działania mogą podlegać karze aresztu albo ograniczenia wolności.
„Da Pani 1 zł na chleb” - takie zdanie elblążanie słyszą na ulicy przynajmniej raz w tygodniu. Podchodzą i proszą, tłumacząc, że nie mają za co żyć i są głodni. I co w takiej sytuacji zrobić?
Osoby wrażliwe i nie potrafiące przejść obojętnie obok czyjegoś cierpienia zazwyczaj wyciągają portfel i wręcząają jakieś drobne. Nawet jeśli później mają z tego powodu wyrzuty sumienia.
Stoi często pod Kościołem Św. Mikołaja jedna starsza Pani, która chodzi z pustym pudełkiem po margarynie i zbiera drobne od ludzi po mszy. Jak już trochę tego ma, zsypuje do kieszeni i zbiera dalej. Też kiedyś wrzuciłem. Dopóki nie zobaczyłem jej któregoś razu wychodzącej ze sklepu z paczką fajek
– mówił 28-letni Piotr.
Znajdują się jednak i tacy, którzy nigdy nie aprobowali podobnych zachowań. - Ja nigdy nie dawałam pieniędzy żebrakom i nie będę. Ja też nie mam pieniędzy i muszę sobie radzić. Jak ktoś naprawdę potrzebuje to samemu szuka czegokolwiek żeby zarobić, ot choćby jak śmieciarze. Oni nigdy nie proszą – twierdzi 32-letnia Agnieszka.
Zdaniem niektórych żebracy mają pewne „patenty”, które stosują, by wyłudzić pieniądze. Czasami posuwają się bardzo daleko.
Na parkingu przy Giełdzie Elbląskiej zaczepił mnie jeden facet. Podwinął nogawkę i pokazał mi rozwaloną nogę. Wyglądała strasznie, widać było „mięcho” na wierzchu. Prosił żeby dać mu na jakąś wodę utlenioną i gazę. I dałem. Kierował się w stronę apteki po drugiej stronie. Tylko minął ją szybkim krokiem i poleciał do „Biedronki”. Można się chyba domyślić po co. Od tamtej pory już nie ufam takim ludziom
– opowiedział nam 50-letni Andrzej.
To, że żebrak wybrał właśnie Ciebie, zazwyczaj nie jest przypadkowe. Z relacji elblążan wynika, że już doskonale się orientują, od kogo można wyciągnąć najwięcej pieniędzy.
Kiedyś spytałem jednego, dlaczego z całej ulicy na której jest mnóstwo ludzi podszedł akurat do mnie. Zdradził mi wtedy pewien schemat – mówił, że Ci w garniakach nigdy nie dają i nawyzywał ich trochę. Nie podchodzą też do „Pań o wrednym wyrazie twarzy”, bo zawsze się na nich wyżywają. Najlepszym celem są osoby z psami, z zakupami i młodzież
– zdradził nam 36-letni Grzegorz.
Należy pamiętać, że jeśli nie zgadzamy się z takim zachowaniem lub osoba prosząca nas o finansową pomoc jest wulgarna bądź agresywna – należy wezwać pomoc. Takie działanie jest wykroczeniem, który reguluje art. 58 KW - kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany.
Osoby żebrzące w miejscu publicznym w sposób natarczywy lub oszukańczy mogą podlegać karze aresztu albo ograniczenia wolności.