Zielonej fali nie będzie? Są jednak inne plany
fot. Konrad Kacprzak
Na środowym spotkaniu prezydenta z mieszkańcami osiedla Rakowo poruszono temat tzw. „zielonej fali” w mieście, po zakończeniu inwestycji drogi wojewódzkiej 503. Jednak Urząd Miejski nie zamierza wprowadzać takiego udogodnienia dla kierowców.
Jeden z przybyłych na spotkanie mężczyzn podniósł temat stworzenia tzw. zielonej fali na kilku ulicach w mieście. Byłoby to spore udogodnienie dla kierowców, którzy nie musieliby na każdym skrzyżowaniu zatrzymywać się na czerwonym świetle. Jak zgłaszał mężczyzna, można by dostosować zielone światła do poruszanych się samochodów z prędkością np. 40 km/h.
Niestety, jak zauważa Jerzy Wilk, stanowiłoby to pewnego rodzaju niebezpieczeństwo dla ruchu pieszych. Kierowcy widząc zielone światło często przyśpieszają, aby zdążyć i w sytuacji dostosowania świateł zielonych nawet do prędkości 40 km/h stanowiłoby to zagrożenie. Podano jednak inny sposób rozwiązania problemu.
„Świetną sprawą są liczniki zamontowane na sygnalizatorach. W ten sposób każdy z kierowców, a także piesi widzieliby ile mają czasu na przedostanie się przez jezdnie. Rozwiązanie to jest zastosowane w wielu miastach większych i mniejszych niż Elbląg i się sprawdza” - mówił Jerzy Wilk na spotkaniu.
Jednak czy ten pomysł nie był już zgłaszany, a później zniwelowany? Jak się okazuję tak było. Podczas kadencji poprzedniej władzy - Radny Robert Turlej składał dwie interpelacje w tej sprawie.
„Proponuję zainstalowanie, na początku testowo, na kilku newralgicznych skrzyżowaniach tzw. liczników czasu trwania świateł. Z doświadczeń innych samorządów wynika, że jest to bardzo dobre rozwiązanie zwiększające płynność przejazdu a także bezpieczeństwo. W skali budżetu miasta nie jest to duży wydatek gdyż jedno urządzenie kosztuje ok 2,5 tys złotych” - pisał w pierwszej interpelacji z 2011 roku Robert Turlej.
Wówczas odpowiedź jaką otrzymał radny na tę interpelację nie usatysfakcjonowała go. Postanowił dowiedzieć się więcej na temat liczników czasu na sygnalizatorach świetlnych. Zwrócił na to uwagę w drugiej interpelacji w 2012 roku, w której zwrócił się o ponowne rozpatrzenie ewentualnego montażu takich wyświetlaczy.
„W tym celu zasięgnąłem opinii jak proponowane wyświetlacze sprawdzają się w Toruniu. W informacji otrzymanej od Dyrektora Zarządu Dróg Miasta Toruń można przeczytać, że zastosowanie wyświetlaczy wpływa na poprawę bezpieczeństwa na skrzyżowaniach przy złych warunkach atmosferycznych, wpływa na ograniczenie gwałtownego hamowania pojazdów, poprawia mobilność dużych pojazdów. Zastosowanie tych urządzeń zostało pozytywnie ocenione przez Wydział Ruchu Drogowego KMP w Toruniu. Skontaktowałem się również z firmą APKO z Wrocławia o możliwość bezpłatnego przetestowania wyświetlaczy czasu. Jest taka możliwość a jedyny ponoszony koszt to montaż i ewentualny demontaż urządzeń” - dodaje radny.
Niestety w piśmie, które Robert Turlej otrzymał od Departamentu Zarządu Dróg wynikało jasno, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, nie można montować tych urządzeń. Jeżeli dane miasto to robi, postępuje na własną odpowiedzialność. Ponadto stosowanie wyświetlaczy nie wpływa na bezpieczeństwo oraz efektywność ruchu drogowego.
Rafał Maliszewski z biura prasowego prezydenta poinformował nas, że miasto rozważa możliwość zamontowania takich liczników czasu. Niestety nie udało nam się dowiedzieć, na jakich skrzyżowaniach miałyby się pojawić.