Komentarze (10)
Nasza Czytelniczka: „Wyrzucony pies przymarzł do jezdni”. Jak zakończyło się to zdarzenie?
Pamietajmy, że w tym wszystkim najważniejsze sa zwierzęta, a schroniska... tworza i prowadza ludzie. A Ci bywają różni. Najważniejsze, że (w tym przypadku) psiak wrócił bezpiecznie do domu :)
Eli, filtr bwt
Ja odwiedziłam schronisko bo chciałam pieska, pani (zasługuje na małą literę) była tak niemiła że odstraszyła naszą cała rodzinę. Przywieźliśmy karmy dla psów oraz kołdry i koce nawet nikt nie podziękował. Po prostu żenada jak takie osoby mogą zajmować się zwierzętami. Rozgoryczona
Sama miałam podobny przypadek z pieskiem piesek został wyrzucony z domu po kilku telefonach do schroniska zostałam obrażona wręcz potraktowana jak intruz w końcu po interwencji straży miejskiej pieska zabrano .Pani kierownik panie tam pracujący chyba nie nadają się do pracy ze zwierzętami 'A jeszcze chciałam dodać że sama wcześniej wzięłam pieska ze schroniska ,to mam niemiłe wspomienia zamiast wszystko robić żeby piesek znalazł dom to wręcz mi odradzano, może pani w końcu coś z tym zrobi,
Nie byłabym również taka pewna tego szczęśliwego happy endu. Na fb Pani kierownik pisała, że pies kręcił się tam od kilku dni. Właścicielka akurat zadzwoniła po tej feralnej nocy? Nie w pierwszy albo drugi dzień od zagubienia? Z tak drastycznej historii, psa który stał kilka godzin na ulicy zapatrzony w dal aż przymarzł, a schronisko nie chciało mu udzielić pomocy zrobili barwną historyjkę o tym jak pies uciekł za cieczką i wrócił sam do domku. Ja myślę, że pracownik schroniska psa nie odnalazł i w ogóle nie dotarł do domu, a Panią która zadzwoniła (jeśli w ogóle dzwoniła) sprytnie sobie doszyli do całości, żeby nie odpowiadać za sytuację. I FAKTEM JEST ŻE SCHRONISKO ODMÓWIŁO POMOCY CIERPIĄCEMU PSU NA MROZIE. Na przyszłość apeluję - nagrywajcie rozmowy ze schroniskiem, sfotografujcie psa, bo są w stanie wcisnąć później każdy kit!
Ma pani rację trzeba nagrywać rozmowy ze schroniskiem sama miałam podobny przypadek chcąc pomóc psu -pani z którą rozmawiałam wulgarna nie nadaje się do pracy czas żeby urząd miasta zaczął się temu przyglądać
ale sciema hehehehe
Madzia weź jeszcze gdzieś indziej dodaj artykuły
1. Diana dzwoniąc do schroniska nie powiedziała że pies jest przymarznięte a 5min po telefonie do schroniska opublikowała post że pies jest przyklejony do ulicy i nie wie co robić a schronisko nie chce pomóc? Bardzo ciekawe. 2. Ktoś zadzwonił na Policję że pies został wyrzucony z auta dlatego przyjechała na miejsce zdarzenia, więc skąd wnioski że to był jakiś pies goniący za cieczką? Czy w takim wypadku nie latałby po trawie? 3. Poprosimy o te dowody w postaci zapisów GPS. Będziemy wiedzieli dokładnie ile czasu zajęło pracownikowi dojechanie na miejsce i faktyczne szukanie psa. 4. Jak się nazywa rzekomą włascicielka? Chętnie sprawdzimy czy rzeczywiście to ten sam pies, bo szczerze wątpię. Myślę że to zmyślona historyjka po 7h wytęzonego myślenia jak wybrnąć z sytuacji. 6. Wspomnienie o zepsutym samochodzie to chyba delikatna forma przekazu o kolejnej zbiórce pieniędzy?
Ludzie nie mający zwierząt w domu czasami panikują widząc błąkające się zwierzęta. A podejrzenia dotyczące właścicieli są różne, te opisane w artykule również. Natura zwierząt jest taka nie inna i zwierzaki lubią swobodę i nocne wypady.
Nie bardzo chce mi się w to wierzyć... Pies jak zdołałam ustalić krążył tam już od dawna, a nawet miał wystawioną prowizoryczną miskę obok żabki. Pies siedział na skrzyżowaniu ulic i patrzył na samochody. Nie dało się go nie zauważyć. Szczerze ślepy by zauwazyl. Gdy pies komuś ginie lub nie wraca to się go szuka. A tego psa nikt nie szukał. Siedział tam już od dawna. Historia jak dla mnie grubymi nićmi szyta.